wtorek, 3 czerwca 2014

ROZDZIAŁ VIII - Latet arbore

Pochwalony niech będzie.
Ponad rok temu wstawiłam tutaj ostatni rozdział, dopisując, iż następny pojawi się po maturach. Nie kłamałam! Tegoroczne matury właśnie się skończyły! =D trolololo! A tak na serio, mój egzamin "dojrzałości" rok temu poszedł mi nad wyraz dobrze, a teraz mam przed sobą swoją drugą sesję w życiu. Ale na grafice raczej jest mało egzaminów, a więcej zaliczeń z prac wykonywanych przez cały semestr, więc nie robię w portki ze strachu xD
Historia ta nie skończyła się jeszcze, ba! nawet nie zdążyła porządnie rozkręcić, a mnie urwał się wątek. Pół roku temu (phi, prawie jak wczoraj) pojawiła się całkiem pozytywna ocena mojego pisadła w ocenialni O-PIEPRZ , i już, już natchnienie niby mi wróciło, ale napisałam nieco pod koniec stycznia, nieco w połowie lutego.... I tyle. A dwa dni temu trafił mnie jakiś szlag i wiedziałam, że to jest ten czas, kiedy mogę pisać. Oj, i całkiem dobrze chyba mi poszło.
Wiem, że dotrze tutaj, na tego bloga mało kto. Jestem słaba z przedsiębiorczości. Ale jeśli już tutaj jesteś, to poczytaj sobie, zostaw komentarz. Będę wdzięczna i uradowana.

最後にこの絶望を愛してますよ!
saigo ni kono zetsubō o aishitemasu yo!

========

Elda nie czuła się pewnie na obcasach, nawet jeśli te mierzyły sobie niecałe pięć centymetrów. Kin z uśmiechem zagwarantowała, iż anielica będzie wprost zachwycona efektem końcowym, ale teraz, czekając w holu, białowłosa miała wątpliwości. Wodziła wzrokiem od swej diabelskiej przyjaciółki, która na tę okazję rozpuściła włosy i ułożyła je w piękne fale, cudownie współgrające ze złotą suknią, po czubki swoich butów, by spojrzeć na swoje odzienie z góry. Czarna sukienka, zwiewna. Na lewym ramieniu czuła jej jedne, jedyne ramiączko. Z góry przypominała starożytną togę, ale rozłożysty tiul u dołu podkreślał dziewczęcy urok Eldy. Machinalnie sięgnęła do koka na czubku swej głowy. Miała dużo grubych włosów, więc i fryzura była pokaźna.
- Denerwujesz się? - zapytała dziarskim tonem Kin. Elda niemrawo kiwnęła głową – To nic takiego, po prostu masz się dobrze dziś bawić. A przecież wyglądasz olśniewająco. - wyszczerzyła się – Nie chwaląc się zbytnio, tylko i wyłącznie dzięki mnie.
- Jeszcze ci kiedyś podziękuję. - Elda starała się uśmiechnąć, jednak przez stres, który chcąc nie chcąc czuła, było to prawie niemożliwe. Kroki, które nagle rozległy się za jej plecami, wywołały u niej odrętwienie. „Dobrze się bawić, co?” pomyślała. „Nie dam rady”.
- Widzę, że jesteście gotowe. – Shiro podszedł do siostry i  swej partnerki na bal. Skupiony na poprawianiu białego krawata na białej koszuli, oraz garnituru w tymże kolorze, nie zwrócił uwagi na dziewczyny. Jednak, gdy podniósł wzrok i zauważył Eldę, zamarł z trudnym do ukrycia rumieńcem na śniadych policzkach. Kiniro prawie prychnęła śmiechem.
- Skoro jemu zabrakło słów, możesz być pewna, że wyglądasz przepięknie. - zadała dziewczynie mocnego kuksańca. Elda, nieco zwijając się po ciosie, też nieumiejętnie ukryła czerwień, która objęła jej twarz i odsłonięte przez fryzurę uszy. Ale nareszcie udało się jej uśmiechnąć, szczerze, chociaż nieznacznie.


Pewnym było, że wyjście z powozu pod domem Silencio dało anielicy ulgę jak i dalsze uczucie niepewności. Była zmuszona przez przeszło pół godziny siedzieć pomiędzy Shiro i Kin, przed sobą mając rodziców tegoż rodzeństwa. Chociaż Mangetsu ani razu nie odkleił się od okna, udając obojętność wobec reszty świata, a Mika powoli zaczynała traktować Eldę jak własną córkę, to nadal czuć było rozdrażnienie ze strony głowy tej rodziny. Dość długo także dziewczyna czuła delikatny uścisk Shiro na swojej dłoni. Chyba chciał jej jakkolwiek dodać otuchy.
Na okrągłym podjeździe widać było willę Dona Silencio w całej okazałości. Tak, dom ten był przepiękny, a kolorowe i zadbane ogrody otaczały go jak droga, zdobna szata. Gdy obcasy Eldy zaklekotały na kamiennym podłożu, jeszcze raz spojrzała na powóz. Był dość spory, w mocnym odcieniu czerwieni i zdobiony złotem, jak na rodzinę Tsukich przystało. Jednakże teraz dopiero dane jej było zauważyć, co ciągnęło ich całą drogę i gdyby nie wsparła się na ramieniu blondyna, byłaby się przewróciła. Nie wierzyła oczom własnym: oto na złotych łańcuchach uwiązany był przepiękny, niewiele większy od wozu smok. Była gotowa przysiąc, że w jego łuskach również skrzyło się złoto.
- I czego się dziwisz, co? - warknął Mangetsu w stronę Eldy. Spojrzał w swoje odbicie w oknie powozu by uznać, że mundur który dobrała mu jego żona zaiste podkreśla jego męskość – Władam wszystkimi gadzinami, jakie dostaną się do Piekła. Mam takich setki w zanadrzu.
- Niesamowite... - wyjąkała dziewczyna. Spojrzała na stwora, na Mangetsu i jeszcze raz na stwora. Zmrużyła oczy, mając pewne niejasne przeczucie. Coś chodziło jej po głowie, jakaś bliska konkluzja, jednakże...
- Chodźcie! - Kiniro wyrosła jak spod ziemi, ciągnąc brata i anielicę w stronę wejścia. Eldzie przed oczyma mignęła pani Mikatsuki, witająca się ciepło z jakąś równie piękną brunetką, tłumy gości, wielkie wejście do rezydencji ozdobione winoroślą, a ciągle kątem oka spoglądała na wściekłego Shiro, który najchętniej w tej chwili wyparłby się siostry. Jednak po chwili ciągnąca ich blondyneczka zatrzymała się gwałtownie – Jesteśmy od Tsukich, więc nie musisz nas szukać na liście.
Elda jeszcze rozglądała się po sali wejściowej, olśniona jej przepychem, jednak dość wysmakowanym. Zza drzwi, które stały otworem na szczycie schodów, dochodziła uspokajająca, jazzowa nuta.
- Widziałem jak wychodziliście z powozu razem z Mangetsu i jego żoną, więc nie będę polemizował. - diabeł przed nimi nawet nie spojrzał na swoją listę, odpowiadając Kiniro żartobliwym tonem. Ale jego głos zdał się Eldzie znajomy. Zamrugała i oderwała wzrok od żyrandolu.
Wtedy ich spojrzenia skrzyżowały się. Zamarli, nie wiedząc co powiedzieć. Kin zmarszczyła czoło, patrząc na nich z lekkim niepokojem, Shiro też nie wiedział, co się stało. Po chwili to stało się jasne.
- TO TY?! - Elda i Kuuhaku wykrzyknęli niemal jednocześnie.
Ani jedno z nich nie było gotowe na to spotkanie. Shiro, jakby w obronnym geście, przygarnął do siebie swoją partnerkę.
- Wy się znacie? - rzucił zimnym tonem w stronę Kuu. Białowłosy diabeł z niechęcią spojrzał na całą trójkę.
- Oh, trochę się znamy z Eldą. - burknął.
- Co ty tu robisz? - anielica poczuła, jak jej stopy powoli zaczynają się cofać. Miała coraz więcej powodów, by nie chcieć tutaj być, egzystować gdzieś daleko od tego miejsca. Kuuhaku uśmiechnął się krzywo.
- Pracuję tutaj, darmozjadzie. Zarabiam jak każdy porządny czart, kiedy ty kradniesz albo zostajesz dziwką bogatego dzieciaka, by...
Nie zdążył dokończyć zdania. Ostrze włóczni Shiro zatrzymało się tuż przed jego grdyką. Kin, nieco dygocąc, również cofnęła się.
- Hej, przestańcie... - zaczęła cicho.
- Masz to odszczekać. - głos młodego Tsukiego swoim spokojem mroził krew w żyłach, jednak pomagier Silencio pozostał niewzruszony. Beztrosko wsunął ręce w kieszenie.
- Tylko mówię jak jest, dzieciaku. - prychnął.
- Jeszcze jedno słowo...
- Spokój już! Bo powiem mamie! - załkała Kiniro. Gdyby Elda nie skupiła całej swej uwagi na Shiro i Kuu, zauważyłaby, że jej koleżanka w okamgnieniu straciła swoją pewność siebie i energię. - Nie chcę tutaj trupów!
- Panienka mądrze mówi. – Kuu uniósł krzaczaste brwi. - Byłoby nieprzyjemnie, gdybyśmy rozwalili tak starannie przygotowywaną imprezę.
Włócznia wyparowała, jednakże wzrok blondyna był bardziej bolesny i zabójczy, niż jakakolwiek broń na tym świecie.
Dajmy sobie z tym spokój, chociaż na ten wieczór. – mruknęła Elda. - Oddam ci kasę, tak jak chciałeś. Nie chrzań więcej, niż trzeba, wystarczy, że zniszczyłeś już moje mieszkanie...
- To ON to zrobił?! - wybuchnął Shiro. Po raz pierwszy, po tych kilku dniach znajomości, anielica widziała go tak zdenerwowanego. Naprawdę wyglądał, jakby był zdolny do mordu. Kuu tylko rozłożył ręce.
- To było tylko ostrzeżenie przed tym, co mogę zrobić, jeśli ta dziewoja nadal będzie mi grać na nerwach.
Na chwilę umilkli, gdy grupka gości, w tym rodzina Tsuki, przeszła obok nich, by udać się na salę balową. Z jakiegoś powodu czwórka nieletnich została całkowicie zignorowana.
- Więc – zaczął blondyn, kiedy głosy dorosłych zostały zagłuszone przez nieco mocniejsze uderzenie perkusji – to już zaszło za daleko. Nie zgadzam się, byś wyrażał się tak o Eldzie.
Na twarzy wyrostka pojawił się drwiący uśmiech.
- Bo co mi zrobisz, chuderlaku?
Faktem było, iż Shiro był niższy od Kuu o co najmniej głowę i wyglądał przy nim jak marny patyk.
- Chcesz się przekonać? Pozbycie się takiego śmiecia jak ty nie będzie wymagało zbyt wiele wysiłku. - odparł spokojnie blondyn.
- Z-zaraz! Wy chcecie się bić? Teraz? - jęknęła Kin. - Nie wolno wam!
- Właśnie, przestańcie. - poparła ją Elda. Jednak panowie patrzeli na siebie z taką nienawiścią, iż starcie wydawało się nieuniknionym.
- Za domem. - rzucił Kuuhaku, jakby nie usłyszał prośby żadnej z dziewczyn. Shiro uśmiechnął się z chłodną satysfakcją i skinął głową. Już drgnęli, by ruszyć we wskazane miejsce, już dziewczyny chciały ich zatrzymać, już szurnęły obcasy.
Jednak nie ich butów.
- Oh, młodzieży nasza zdążyła się już poznać! - okropna, napięta atmosfera została rozluźniona objęciem silnych ramion Silencio. Gigant bez problemu wyściskał całą czwórkę naraz, aż stęknęli. Jego nagłe pojawienie się wytrąciło wszystkich z rytmu, a to, iż zaczął pchać ich w stronę sali balowej, całkowicie zdezorientowało. Kuu łypnął na gospodarza.
- Już myślałem, szefie, że wyparowałeś. – burknął i spojrzał na strój swego pracodawcy. Dojrzała śliwka. Westchnął ciężko. - Spoko frak.
- Dzięki wielkie, chłopcze. - wyszczerzył się Silencio. Jego kły były równe błyszczące jak brylantyna na jego włosach. - Jak widzę, gościmy dziś również i dziatwę państwa Tsuki. Panienka Kiniro i panicz Shiro, jak mniemam?
- Bardzo mi miło, panie Silencio. – odparł bez zająknięcia blondyn.
- I dziękujemy za zaproszenie! - dodała dziarsko Kin, jednak w jej głosie nadal dało się wyczuć nerwową nutę. Nawet jej usta wykrzywione w uśmiechu nieco drżały.
- Jakie dobre z was i wychowane dzieciaki! Mam nadzieję że mój Kuu się jeszcze takich dochowa! - z grubiańskim śmiechem wepchnął całą czwórkę na wypolerowane schody, a białowłosy zaliczył także teoretycznie pokrzepiający klep w plecy. Mimo wbijającej w ziemię siły, z jaką to klepnięcie zostało zadane, nogi Kuu się pod nim nie ugięły. W międzyczasie Silnecio zauważył anielicę, a ta uśmiechnęła się przepraszająco. - Ale tej panienki to ni w ząb nie kojarzę! Co tutaj robi taka niebiańska ślicznotka?
- Jest ze mną, drogi panie. - Shiro rzucił natychmiastową odpowiedź. - Jest moją towarzyszką w czasie balu. To przyjaciółka.
Silencio wciągnął swoje „ofiary” po schodach i niezbyt łagodnym pchnięciem wręcz wrzucił do sali. Dziewczyny odruchowo poprawiły suknie.
- Ciekawych przyjaciół ma panicz! - mrugnął Silencio, z założenia porozumiewawczo. Jednak adresat gestu całkowicie go zignorował. - A teraz do tańca, młodzieży, do tańca!
Zewsząd biło nieogarnione bogactwo, muzyka zdała się jakby żywsza, a niemały tłum, który degustował potrawy lub wił się na parkiecie: weselszy. Rozradowany gospodarz gestem zaprosił trójkę diabełków i towarzyszącą im anielicę na środek. Sam rozglądał się z niedowierzaniem, gdyż nie miał jeszcze okazji przyjrzeć się sali balowej dokładnie. Najlepsze srebra, pięknie przystrojone stoły, dekoracje kwiatowe...
Zamarł.
- Kuuhaku, dlaczego bratki? - jego głos nagle stracił całą werwę. Wzrok zatrzymał się na wieńcu, po czym przeszedł na drugi, po chwili, coraz bardziej nerwowo, na kolejny i kolejny. Młody kamerdyner niepewnie przyjrzał się pracodawcy, a rodzeństwo Tsuki wraz z Eldą nie wiedzieli, w którą stronę uciekać.
- Są złe? - zapytał powoli. Gigantyczny diabeł stał jak wryty jeszcze z ułamek sekundy, po czym szybko zamrugał i ponownie wyszczerzył kły w radosnym uśmiechu.
- Ależ nie, Kuu mój drogi! Cudne! - po raz kolejny poklepał po ramieniu swojego podopiecznego. - Oho! Patrzcie, kto przyszedł!
Wszyscy obrócili się na pięcie w kierunku, w który Silencio posłał jeden ze swoich szczodrych uśmiechów. Stało się coś dziwnego: panom szybciej zabiły serca, dziewczynki poczuły jak ich oczy zalewają się złotem. Elda z jakiegoś nieznanego sobie powodu zacisnęła palce na przegubie dłoni Shiro, czują coś na kształt zazdrości. Dlaczego? Spojrzała ukradkiem na Kin. Chciałaby wiedzieć, że nie jest jedyną na którą ta nieznana siła podziałała w taki sposób.
Odważyła się spojrzeć przed siebie. Kobieta, czy inna istota, kimkolwiek by nie była, szła, lub też sunęła w ich kierunku. Tak, biła od niej jakaś niewytłumaczalna energia, jasna i onieśmielająca. Lecz zapewne nie była to energia czysta. Była ucieleśnieniem wszelkiego piękna, jaki można było sobie wyobrazić. Włosy, chociaż barwą przypominające słomę, lśniły złocistym blaskiem i wiły się wokół jej zgrabnej sylwetki, której nie poskąpiono kształtów, które kuszą męskie dusze. Suknia, zwiewna, zdawała się falować w powiewach nieistniejącego wiatru. A jej twarz... Twarz. Wydała się Eldzie znajoma. Uśmiechnięta, o bystrych oczach...
- Ciocia Ivy!  - wykrzyknęła Kin i rzuciła się kobiecie w ramiona. Ta z chichotem odwzajemniła uścisk.
- Witaj, Kin! - jej głos popłynął jak muzyka. Utuliła jeszcze Shiro, z zaciekawieniem spojrzała na Eldę i Kuu, po czym zwróciła się do Silencio. - Jestem iście wdzięczna za zaproszenie.
- A ja jestem zaszczycony widokiem Ivy, Królowej Succubów.  - diabeł skłonił się, by ucałować dłoń nowo przybyłej. Ta odpowiedziała na gest łaskawym spojrzeniem. - Ufam, iż będzie się pani dobrze bawić. A to kto?
Za Ivy ktoś się krył. Ktoś mały, niepozorny, ale demoniczna aura tego kogoś była wręcz przytłaczająca.
- Silencio, poznaj... ale nie nazbyt blisko – ogniki w oczach królowej pogroziły „Casanovie” - moją podopieczną i służkę, Alice. Wystąp do przodu, moja droga.
Istotka, która nieśmiało wysunęła się zza pleców Ivy, swą urodą mogłaby konkurować ze swoją panią. Alice, chociaż po kształtach jej ciała widocznym było, iż liczyć powinna sobie w latach ludzkich wiosen kilkanaście, była niesamowicie niskiego, wręcz dziecięcego wzrostu. Obdarzona została przez naturę ciemnymi falami kręconych włosów, głębokim, wręcz tajemniczym spojrzeniem i urodziwym, zadartym noskiem. Jako nieliczna wśród diablic chowała, a może nie posiadała ani rogów, ani skrzydeł, ani ogona. Mimo, iż odzienie jej było wytworne, jak na bliską służącą królowej przystało, to nadal swym krojem przypominało sukienkę pokojówki. Dziewczynka z pokorą patrzyła w czubki swych butów, jakby lękając się otaczających ją osób.
- Cóż za cudna panna nas odwiedziła! - na twarzy Silencio malował się niepohamowany, prawie nieczysty zachwyt. - Lecz czemuż jest taka nieśmiała? Powinna balować, tyle tutaj kawalerów do wzięcia!
- Nie wątpię, mój drogi, nie wątpię. – Ivy wręcz matczynym gestem przeczesała włosy Alice swymi długimi palcami. Ta jednak ani drgnęła, jedynie lekki rumieniec zawitał na jej policzkach. - Jednakże nie jestem pewna, czy jest ona gotowa na obcowanie z chłopcami. A jeśli kobieta chce zostać powściągliwą, powinno się jej na to pozwolić.
- Cóż za intrygujące słowa z ust Pani Rozpusty! – zarechotał gospodarz. - Lecz może pozwolisz...? Kuuhaku? - zwrócił się do białowłosego. Ten prawie podskoczył w miejscu na dźwięk swojego imienia. - Może, jak na dżentelmena przystało, potowarzyszysz małej damie?
- Z przyjemnością bym to zrobił, szefie.... Ale... - urwał i przełknął ślinę. Alice podniosła wzrok, rozkoszny, ciepły, ale jednocześnie przesiąknięty paraliżującą grozą. Ta groza, lub cokolwiek innego to było, sprawiło, iż Kuu całkowicie zapomniał języka w gębie. Dziewczyna uśmiechnęła się, lecz ten uśmiech był tak delikatny,  tak subtelny, że aż prawie niewidoczny. Lecz osoba, do której był on skierowany, widziała go wyraźnie.
- Jasny gwint, młody! - Silencio zamrugał z wrażenia, jednocześnie porywając z tacy przechodzącego obok kelnera lampkę przedniego wina. - Pierwszy raz widzę, że cię zatkało! A zawsze taki wygadany! To jak, zaopiekujesz się panienką?
Kuuhaku zrobił niepewny krok w tył, zmieszany i zakłopotany, patrząc po kolei na każdą z osób: na Silencio wyczekującego odpowiedzi, rozbawioną Ivy, na rodzeństwo Tsukich i Eldę, którzy nie wiedzieli, dlaczego muszą w tym uczestniczyć, a ostatecznie na Alice, z twarzy której uśmiech znikł bez śladu, jakby go nigdy tam nie było. Wymamrotał pod nosem jakieś przeprosiny, obrócił się na pięcie i zniknął w tłumie, kierując się do drzwi.
- Wybacz, pani. - gigant zwiesił ramiona i pociągnął z kieliszka solidny łyk. Jako najwyższy z całej grupki, widział jak białowłosy nerwowo stara się uciec, przepychając się przez tłumy gości. - Pierwszy raz widzę chłopaka w takim stanie.
- Nie musisz przepraszać.  A właśnie, chciałam zapytać, czy lady Lucretia...
Elda nie usłyszała już ani słowa z tej rozmowy. Po raz kolejny tego wieczoru, poczuła ucisk na swoim nadgarstku i siłę, która odciągnęła ją na bok.
- Sądzę, iż nie musimy już w tym uczestniczyć, Eldo. - stwierdził Shiro, kiedy już udało mu się wyprowadzić ją z przepełnionej sali. Odetchnęła z ulgą, przysiadając na schodach. - A co do tego... barbarzyńcy, który pozbawił cię dachu nad głową...
- Uważaj na słowa, szczeniaku. - dziewczyna drgnęła. Teraz dopiero zauważyli Kuuhaku stojącego w centrum pustego hallu. Na jego twarzy malowało się coś w stylu żądzy mordu, ale przepełnionej jakąś chorą przyjemnością.
- Oh, tutaj jesteś. Myślałem, że uciekniesz przed naszą walką, tak jak przed tamtą dziewczyną. - nad głową anielicy rozbrzmiał spokojny, lecz drwiący głos blondyna.
- Mówiłem. Uważaj, co mówisz. - Kuu zacisnął pięści. Elda mogłaby przysiąc, że w jego dłoniach pojawiły się łańcuchy. Usłyszała, jak Tsuki schodzi ze schodów, niespiesznie, krok po kroku.
- Jeśli chcesz się odegrać, chociaż wątpię, że to ci się to uda – teraz widziała na pewno: Shiro już trzymał w ręce włócznię, a z wielkich dłoni Kuuhaku zwisały ciężkie, stalowe łańcuchy, zwieńczone kolczastą kulą – to prowadź. Wybierz pole bitwy. Szkoda by było niszczyć tak piękne miejsce jak to.


Chociaż wiedziała, że powinna zachwycić się pięknem ogrodów, nie była w stanie dostrzec niczego wokół siebie. Niczego, oprócz dwojga wściekłych diabłów, uzbrojonych i gotowych pozabijać się nawzajem. Mimo, iż się bała, lękała, czy oni wyjdą z tego cało, obawiała o konsekwencje, to w na dnie jej umysłu pojawiła się żartobliwa myśl: czy tylko diabły są tak agresywne i przeczulone na punkcie swojego honoru, a może chłopcy ogólnie?
Przestrzeń na walkę była dostateczna, bo zapewne to miejsce było przeznaczone pod imprezy plenerowe, jednak sprawiało wrażenie zapomnianego już od długich lat, a także znajdowało się dość daleko od budynku rezydencji. Bliżej było do monstrualnej elektrowni, od strony której dochodziły niepokojące, syczące odgłosy. Eldzie zdawało się, iż w tych dźwiękach zawarte są jakieś dziwne, nieznane jej słowa.
- Błagam was, zrezygnujcie... - jęknęła. Jednak żaden z panów nie zaprzątał sobie głowy, by chociaż odpowiedzieć. Upór w ich oczach był zbyt wyraźny, przepełniony chęcią sprania tyłka temu drugiemu.
I wtedy to się stało.
Skoczyli ku sobie, szybciej, niż oko, ludzkie czy anielskie, mogło się spostrzec. Bez słowa, bez ostrzeżenia, jednakże w tym samym momencie. Siła pierwszego uderzenia zwaliła Eldę z nóg, rzuciła w stronę zarośli. Tam zwinęła się w kłębek i uniosła głowę.
Chociaż obaj panowie używali odmiennych technik, to każdy z nich nie miał sobie równych. W pierwszej chwili skupiła wzrok na atakach Kuuhaku. To właśnie dzięki jego sile została zrzucona z pola walki. Nie dorównywał swojemu przeciwnikowi w szybkości i rytmie, jednak jeden jego cios mógłby niszczyć całe budynki, swą potęgą i ciężarem. Dziewczyna zamarła. Gdyby chociaż raz Shiro został przezeń trafiony...
Jednakże było to niemożliwe. Kiedy pierwszy raz starła się z blondynem, doświadczyła niemałej prezentacji jego precyzji i szybkości, lecz teraz widziała dokładnie, że wówczas był to jedynie mały procent jego zdolności. Nie ważne, jak niszczycielski był pojedynczy atak Kuu – kula jego buzdyganu nie była w stanie dosięgnąć Shiro, którego uniki były równie szybkie, jak cięcia włóczni. Eldę jakoś nie zdziwił widok kolejnej mocy, którą blondyn jeszcze się nie „chwalił”: każdy najmniejszy ruch ostrza zostawiał za sobą lodową smugę, która zapewne byłaby w stanie przedrzeć się przez skórę i mięśnie, aż do samych kości. Lecz o ile Shiro specjalizował się w błyskawicznych unikach, o tyle skuteczne były bloki Kuu: wokół walczących diabłów wręcz wyrósł labirynt łańcuchów, będących jednocześnie tarczą swego pana.
Ale czy tylko tarczą? Pętle zdawały się zwężać, powoli, nie zwracając na siebie uwagi. Nagle drgnęły, i...
- Shiro, uważaj! - wykrzyknęła Elda, na ułamek sekundy przed tym, jak tony stali zacisnęły się na ciemnoskórym czarcie, dając mu tylko ten jeden ułamek by okazać swoje zdumienie. Głos dziewczyny utknął na dnie jej gardła, ręce i nogi stały się miękkie i bezwładne. W kącikach oczu pojawiły się pierwsze łzy. Więzy zacisnęły się jeszcze mocniej.
- Wygląda na to, że już po twoim kochasiu! - zadrwił Kuuhaku. Nie okazywał najmniejszych oznak zmęczenia walką, ba, dla niego była to co najwyżej rozgrzewka. Posłał Eldzie pełen pogardy uśmiech. - A zaraz zajmę się tobą.
Postawił pierwszy krok w jej stronę, ona nie była w stanie nawet drgnąć. Jednak coś zadzwoniło, coś zaklekotało...
Z rykiem i trzaskiem, łańcuchy pękły. Anielica i diabeł, zaskoczeni i co najmniej zbici z tropu, spojrzeli w stronę, gdzie przed chwilą znajdował się metalowy kokon. Żadne z nich nie spodziewało się tego, co ujrzeli.
Załopotały skrzydła, łapska wbiły się pazurami w ziemię. Ogromne cielsko bez problemu uwolniło się z okowów, po prostu rozerwało je swoimi mięśniami i lśniącymi łuskami. Z nozdrzy buchnęła lodowata para. Elda przyjrzała się białemu, pięknemu smokowi i mimowolnie się uśmiechnęła. Jeszcze godzinę temu zastanawiała się, czy przeczucie jej nie zwodzi, czy Mangetsu nie ma aby w sobie czegoś z wielkiego, majestatycznego, ale agresywnego gada, którego spotyka się w baśniach. Teraz rozumiała, że miała rację: Mangetsu i jego syn musieli być smokami w diabelskich ciałach.
Shiro był na pewno większym smokiem od sługi, który ciągnął powóz, lecz nadal młodym i silnym. Wyglądał na zadowolonego ze swojego niespodziewanego wejścia, jednak wola walki i złość nie ustąpiły. Bez większego wysiłku pochwycił łapą zdezorientowanego Kuuhaku i cisnął nim w stronę elektrowni. Widzieli tylko tumany kurzu, jakie powstały na skutek zderzenia ciała diabła ze ścianą.
- Shiro? To ty? - chociaż Elda znała odpowiedź, wolała zadać te głupie pytanie. - Nic ci nie jest?
Gad zwrócił swój łeb ku niej, pochylił się i delikatnie, przyjacielsko trącił ją nosem. Odetchnęła z ulgą i dłonią dotknęła tego nosa, by sprawdzić, czy na pewno jest prawdziwy. Niesamowicie twarde i gładkie w dotyku łuski nie mogły być złudzeniem. Zacisnęła powieki i wtuliła się w smoczy pysk, jednak po chwili zamiast stalowego pancerza, zaczęła czuć materiał poszarpany od walki materiał garnituru i ciepłe, chude ciało w swoich objęciach. Ręce Shiro oplotły ją i przytuliły.
- Wybacz, że ci nie powiedziałem. - usłyszała w swoim uchu. - To taka nasza rodzinna tajemnica. I nie, nic mi się nie stało. To moja wina, że dałem się tak łatwo podejść.
- Przestraszyłam się! Myślałam, że on już...! Że ty...
- Przykro mi, że mnie nie doceniłaś. - w głosie chłopaka można było usłyszeć nutkę szczerego rozbawienia. - A teraz proszę o wybaczenie, muszę doprowadzić sprawy do końca.
Wypuścił ją z objęć i machnięciem skrzydeł wybił się w powietrze, w stronę elektrowni. Anielica poleciała zaraz za nim. W zachodniej ścianie powstała znaczna wyrwa, więc Elda mogła sobie jedynie wyobrażać, jak mocny był rzut Shiro i jak wytrzymałe jest ciało Kuuhaku. A może zastaną na miejscu tylko krwawy placek? Wzdrygnęła się na samą myśl.
- Shiro! Ja raczej bym radziła wezwać jakąś pomoc! - krzyknęła za nim, co chwilę spoglądając za siebie. Jak głośna była walka i to uderzenie? Czy ktoś to widział?
Dogoniła go już przy samym budynku. Wylądowała na tym, co zostało z ceglanego muru, kiedy to blondyn poleciał w głąb hali. Wewnątrz nie było ani jednego pracownika, ni żywej duszy. Widocznie na czas balu don Silencio zwolnił wszystkich do domu. Elda musiała zamrugać kilkakrotnie, bo światło napływające z zewnątrz skutecznie utrudniało jej dostrzeżenie szczegółów ciemnego wnętrza.
Tylu dziwacznych urządzeń nie widziała jeszcze nigdy w swoim anielskim żywocie, a większości z nich nie potrafiłaby nawet określić ani nazwać. Rozglądała się uważnie, ale z przestrachem stwierdziła, iż w tej ogromnej hali nie było śladu po Kuuhaku, który wpadł tutaj dosłownie chwilę temu. Miała złe przeczucie. Shiro był już w połowie drogi do drugiego końca hali, wciąż poszukując ciała albo resztek swojego przeciwnika.
Poczuła coś.
W okamgnieniu łańcuch zacisnął się na jej kostce i bezceremonialnie szarpnął, unosząc jej ciało wysoko do góry. Krzyknęła, załopotała skrzydłami, próbując się oswobodzić, lecz bez skutku.
- Nieźle mnie zaskoczyłeś gadzie. - usłyszała głos Kuu gdzieś pod sobą. - Ale teraz ja też mam asa w rękawie.
Widziała dokładnie, jak Shiro zamarł, z włócznią w ręku, wściekły, chcący atakować, ale nie mogący tego zrobić. Był zbyt daleko, by zadziałać zanim białowłosy czart ukatrupi Eldę...
Kuuhaku, którego ubrania były w stanie szczątkowym, a skóra dziwnym trafem pozostała nienaruszona, stał na samym środku hali, na jakimś dziwnym, betonowym bunkrze, który był połączony ze wszystkim innym, co znajdowało się w obrębie wzroku. Stalowe pęta unosiły anielicę kilkanaście metrów nad nim. Obaj panowie skupieni byli na sobie, jeden z tryumfem na twarzy, drugi skrzywiony w bezsilności.
To była jej szansa.
Elda błyskawicznie, bezszelestnie zmaterializowała muszkiet. Ten sukinkot pożałuje tego, że jej nie docenił. Shiro w ostatniej chwili zorientował się, co dziewczyna planuje.
- Wybacz, Kuu. - syknęła. - Ale nie znoszę odgrywać roli damy w opresji.
Pociągnęła za spust dokładnie w tym samym momencie, w którym Kuuhaku spojrzał w jej stronę. Nie, nie celowała w głowę. Z jakiegoś powodu, z jakieś odrobiny litości nie chciała go zabijać. Kula miała przestrzelić jego nogę na wylot, ale nic poza tym.
Jednakże tak się nie stało. W chwili wystrzału stało się pewnym, że coś jest nie tak, był on bowiem zbyt mocny, a za mało precyzyjny, jak na muszkiety Eldy przystało. Dziewczyna wystraszyła się nie na żarty, kiedy kula trafiła w bunkier, rozsypując tworzywo twardsze od betonu na kawałki. Chociaż łańcuchy krępujące jej kostkę zniknęły, ciało dziewczyny zawisło w powietrzu. Nie była w stanie poruszyć żadną z części ciała. Mętnymi oczyma widziała równie przerażonych oraz bezwładnych Shiro i Kuu. Widziała coś jeszcze, coś, co było w tym bunkrze, a wydostało się na wolność. Coś tak ciasno przyobleczone w zwoje kabli, iż ciężko było odgadnąć prawdziwy kształt tej istoty. Ale była pewna, iż w dole zieleniły się liście na tle chropowatej kory, a spomiędzy elektroniki spoglądało na nią odrażające oko. Oko na środku pnia drzewa.
I nagle w jej głowie zaczęły kotłować się myśli, wspomnienia, których nie pamiętała. Tak niewyraźne i nierealne, że chociażby chciała, nie mogła odgadnąć co przedstawiały ani kiedy pojawiły się w jej umyśle. Wiedziała jedno: były nieznośnie bolesne, okropne i przepełnione rozpaczą. Do jej oczu napłynęły łzy. Chciała wrzeszczeć, drzeć się z całej siły, byleby tylko to cierpienie ustało. Niech te obrazy znikną z jej głowy. Ktoś krzyczał, może ona, a może któryś z diabłów, nie była tego pewna, nie była na tyle w pełni władz umysłowych, by to stwierdzić. Jakiś znajomy głos wypowiedział jej imię.
I wszystko ustało.

========

Miałam taką swoją tradycję, że pod każdym rozdziałem wstawiałam swoje rysunki będące artami spójnymi z Helliadą...
A tradycje pielęgnować trza! =D

Ale tym razem zrobimy inaczej...
Lubię... komponować. Bo grać na niczym nie potrafię, o śpiewaniu nie mówiąc. Ale moja miłość do Audacity jest szczera i odwzajemniona, więc jestem w stanie wyczarować w tym jakże niepozornym programie rzeczy, o których filozofom się nie śniło. Chociaż ostatnio przerzuciłam się na FLStudio, ale to co mamy pod spodem, jest stworzone w Audacity tylko i wyłącznie.


inferno CRY - theme Shiro, zaśpiewany przez Gumi z angielskim voicebankiem. MV robiłam również. W sumie, może w opisie filmu będzie coś sensownego.

I jeszcze raz złamię tradycję, tym razem wstawiając nieswoją pracę. Ale nadal na temat.


Fanart wykonany przez BlueFly-shi do inferno CRY....
dumna taka jestem...! ;________;

5 komentarzy:

  1. Kochanie: chciałaś komenta to masz :D Powiem Ci, że dawno tak fajnej czytanki ni miałem :D Silencio, jak zwykle, umie zachować twarz:3 Kuuhaku i Elda- kto się czubi, czyż nie?XD Shiro- on ma miłą stronę!:D To coś na prawdę ciekawego, nic tylko będzie jeszcze milszym dla Elci :3 Ivy- jak zaprasza się żywy seks, to ni dziwne, że tak reagują goście :D Alice- mała yandere, prawda?:3 Kuu musi siem mieć na baczności i to bardzo :3 Ogólnie, to wiesz, że bardzo mi się podobają Twoje rozdziały :3 Coraz lepiej Ci to wychodzi, nic tylko czekać aż ja coś w końcu pyknę :3 Pozdrawiam i jak zrobię kawę, to wiesz ;] :*

    OdpowiedzUsuń
  2. oooooh wreszcie! tak się cieszę, że wróciłaś. przeczytałam tamte rozdziały w jeden dzień i nawet nie wobrażasz sobie jakie było moje rozżalenie, gdy okazało się że więcej już nie ma :c a dzisiaj wpadam na blogspota i widzę kolejny rozdział. i lekcje już wydają się ciekawsze.. art prześliczny a nutkę przesłucham w domu.
    opis walki też super. ja osobiście zawsze mam z nimi problem...
    Shiro jest zajebisty, chociaż do Kuu mam jakiś większy sentyment. pewnie dlatego że lubię badassów xP brakuje mi tu tylko homosia z prawdziwego zdarzenia. takiego co by się przystawiał do.. hm, Shiro? Elda byłaby zazdrosna heh xD albo Kuu! i odganiałby się tą kolczatką swoją xD (czy jak to się tam nazywa)
    pozdrawiam, życzę natchnienia i chęci i oczywiście niecierpliwie oczekuję nexta c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, każdy wpis raduje mnie niezmiernie! Naprawdę =D
      Powiem ci, że trafiłaś w sedno: w następnym rozdziale pojawi się takowy homoś, ale do kogo jak do kogo, ale do Shiro dostawiać się nie będzie z powodu więzów rodzinnych xD Poza tym, do teraz pojawiło się dwóch panów o orientacji bi, ale nie będę spoilerować..:3
      a walka miała być wzorowana na pojedynku Homury i Mami z ostatniej kinówki "Madoki", ale wyszło jak wyszło..|D W pewnym momencie Kuu zrobił po prostu "I came in like a wrecking ball" a Shiro "nobody expects the spanish inquisition!"...
      takie buty...|D

      Usuń
    2. no proszę, mój pedalski radar mnie nie zawodzi :D wiedz zatem, że tam gdzie pedalstwo, tam Tsu i już mnie kupiłaś xD teraz jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na next. byle nie za długo ^^

      Usuń
  3. Nareszcie! Nowy, cudowny rozdział. Nawet nie wiem co powiedzieć. Walka opisana świetnie. Ogółem rozdział powala na kolana. Czekam na następny.
    Fumi.

    OdpowiedzUsuń